sobota, 8 maja 2010

Na sportowo...

I stało się... Ubrałam się normalnie!
Po prostu nie mogę w to uwierzyć!
Jednak, mimo to, wycieczka była bardzo udana. Kiedy poślizgnęłam się na błotku, zamiast upaść, jak normalny człowiek, to ja zrobiłam piruet, kilka kroków w tył i zawisnęłam nad ziemią w niewygodnej pozycji. Znajomi pytali, czy dla nich tańczę, bo przypominam baletnicę..:)
Ach! Pochwalę się jeszcze moją pamiątką. Gdy kumpele rozglądały się za pocztówkami, ja kupiłam genialną bransoletkę. Nie mogłam się jej oprzeć... Taaaak na mnie patrzyła..:)

Bluza: prezent
Bluzka: no name
Spodnie: no name
Adidaski: Puma/ prezent
Plecak: Puma/ wydębiłam od brata
Woda mineralna: Piwniczanka:)
Nowa bransoletka: straganik w Szczawnicy.

5 komentarzy:

  1. ta bransoletka bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja mam podobny do tej bransoletki naszyjnik :D Niedługo go zaprezentuję u siebie ;P (tylko niebieski), także Twoja bransoletka bardzo mi się podoba;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio na wakacjach byłam taka zapalona, że chcę iść w góry, a jak już tam byłam to powiedziałam, że to zbyt męczące i chciałam wracać do domu. Tak więc chyba preferuję wygrzewanie się na słoneczku, albo kąpiel ;).

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam identyczne tak jak ty korale, też ze Szczawnicy:)!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy